Nawyki i upodobania idą wraz z modą. Idą wraz z upodobaniami innych. Opinia od zawsze była dla nas najważniejsza, w końcu
większości zależy na tym, aby iść wraz z nimi, cieszyć się wspólnymi
zainteresowaniami. Cóż, przynajmniej tak jest ze mną.
Dlatego nic innego mi nie pozostało, jak zgodzić się na
kilkugodzinne meczenie mojej najlepszej przyjaciółki.
- Musisz to zobaczyć, po prostu musisz. Dość, że są świetni,
to jeszcze jacy przystojni! – świergotała, kiedy kolega zaproponował wyjazd na
mecz siatkówki. Nie powiem, oglądałam z tatą kilka meczy, kiedy polscy
siatkarze walczyli o finał czy zwycięstwo, ale jakoś poza tym i poza
westchnieniami na widok niebieskich oczy jednego z chłopaków nie interesował
mnie ów sport jakoś bardziej.
- No chociaż zrób to dla mnie – jęczała, nie mając już
wolnego kawałku kartki. Nauczycielka uciszyła nas ostatnim groźnym spojrzeniem.
Oparłam głowę na dłoni, łokieć umieszczając na blacie ławki. Spoglądałam na
nudny wykres na tablicy, ciesząc się, że Gabrysia przestała wpływać na mnie
swoją siła perswazji, zarówno ona jak i ja doskonale wiemy, że z nią pojadę.
Nie mogłabym jej odmówić, widząc jak bardzo jej na tym zależy. Nieubłagalnie
patrzyłam na dzwonek, prosząc o zbombardowanie szkoły, wysadzenie grona
pedagogicznego, alarm ogólnopolski cokolwiek co sprawi, że ostatnie 10 minut
cierpienia zmniejszy się.
- Możecie się już spakować – uniosłam brwi wysoko, nie
wierząc w dobroć profesorki. Jest marzec, na zewnątrz jest ponuro, zimno i
morko i ostatnie co chce robić to spędzać czas w szkole, z którą żegnam się w przyszłym roku.
- Jedziemy, już nas zapisałam! – wykrzyknęła blondynka,
wpychając zeszyt do swojej za małej torby. Zarzuciłam plecak na ramię i
ponownie błagalnie spojrzałam na zegarek. Kiedy dziewczyna wyjmowała właśnie
szczotkę z mojego plecaka, mówiła dalej:
- Poza tym, chciałaś czymś zabłysnąć w gazetce, tak? –
pierwszy raz mówi o moim zainteresowaniu bez droczenia się i dokuczania – To
będzie idealny temat. Resovia pokonuje Effector! Niepowtarzalna miazga – patrzy
w górę a dłonie unosi wysoko i przesuwa, eksponując bardziej swoje słowa.
- Daj spokój, nawet nie dotrę do żadnego z nich.
- Załatwimy Ci to, weźmiesz swoją plakietkę dziennikarską –
ożywiła się z myślą, że pojadę z nią na pewno na ten głupi mecz.
- Przecież to tylko kawałek papierku, tania podróbka –
zaśmiałam się i wstałam z ławki, usłyszawszy wcześniej upragniony dzwonek.
- No proszę Cię, Olka! – jęczała mi za uchem, kiedy
ciągnęłam ją w stronę szatni.
- Dobrze wiesz, że tak czy siak bym pojechała – warknęłam,
kiedy dziewczyna zepchnęła mój plecak, aby mnie zatrzymać.
- Ale nie chce żebyś siedziała naburmuszona. Miej z tego też
jakąś przyjemność – założyła ręce na piersi. Przewróciłam oczami i dałam jej
całusa w policzek.
- Jeśli będzie Ci z tym lepiej, niech będzie. Ale –
zaprzestałam, unosząc palec. Zatrzymałam to jej taniec zwycięski. – Nie wezmę
tej pieprzonej plakietki. Mogą mnie za to wsadzić!
- Bez przesady, a jeśli nawet to i będziesz w jednej sądowej
Sali z Resovią, to niesamowite!
- Taa, z jej prawnikami, super, masz pomysły kochana –
droczyłam się, kiedy wyciągnęłam z szafki buty na zmianę.
- Lepszy ryc niż nic – wzruszyła ramionami.
- Powiem, że po prostu mam projekt szkolny – wyjęłam włosy
spod komina i falami ułożyłam je na plecach – Mi nie odmówią – puściłam do niej
oczko a blondynka uśmiechnęła się.
- Taka nieśmiała a taka pewna siebie – pokręciła z
rozbawieniem głową.
- Wsiadaj do samochodu, nie mamy wiele czasu żeby się tam
dostać – mruknęłam otwierając drzwi mojego mini Coopera. Dziewczyna zasiadła na
miejscu pasażera, wcześniejszy skacząc i dziękując mi, że się zgodziłam.
Podwiozłam ją pod sam dom i zapewniłam kilka razy, że będę za 30 minut z
powrotem.
- Albo nie, ja przyjadę do Ciebie.
- Czemu? – zmarszczyłam brwi, kiedy dziewczyna oświadczyła
zmianę planów.
- Pomogę Ci się w coś ubrać – wzruszyła ramionami.
- Gabrysia, jedziemy na mecz nie na imprezę.
- Ale chcesz zrobić wywiad… więc musisz się wyróżniać i
wyglądać na poważniejszą, nic prostszego – pomachała mi i wskazała ręką żebym
pojechała. Wywróciłam oczami i pojechałam przed siebie.
*
Przejechałam językiem po dolnej, lekko spierzchniętej wardze. Pokręciłam głową i obciągnęłam sukienkę w dół.
- Nie ma takiej opcji, żebym w tym wyszła – zaprotestowałam.
Blondynka przewróciła oczami i spojrzała wymownie na Marcelinę. Marcela była
niewysoką, szczupłą brunetką o pięknych brązowych oczach. Nie przepadała jakoś
wyjątkowo za siatkówką, dlatego dzisiaj postanowiła odpuścić sobie obejrzenie
meczu.
- Skoro masz przywrócić ich uwagę – wzruszyła ramionami,
rujnując moje szanse na przebranie się.
- A więc ustalone, idziesz tak… - Gabrysia podeszła do mnie
i obróciła. Spojrzałam na obcisłą, czarną, bardzo kobiecą sukienkę sięgającą mi
do połowy ud. Na plecach miałam wielką dziurę, sięgającą prawego boku. Dekolt
był niewielki, jednakże ogromny naszyjnik z niesamowitej kolekcji Gabrysi
zawisł mi na szyi, przyciągając uwagę.
- Zakładam na to żakiet – postanawiam – I ani słowa
sprzeciwu – zagroziłam a dziewczyny westchnęły i równo odpowiedziały ‘niech
będzie’. – Wyglądam jak jakaś choinka – mruknęłam zniesmaczona.
- Nie choinka a gwiazdeczka! – zaśmiała się Marcela –
Wyglądasz dojrzale i jakbyś naprawdę pojechała po wywiad a nie autograf i ich
zwycięstwo.
- Bo naprawdę po to jadę – zapewniłam.
- Poczekaj, tylko ich zobaczysz – ostrzegła Gabrysia.
Wywróciłam oczami i zapowiedziałam, żeby się pośpieszyła. Dziewczyna założyła
swoją klubową koszulkę z ogromnym napisem Drzyzga na plecach. Kiedy sznurowała
swoje białe conversy, ja musiałam założyć czarne szpilki.
- Przypomnij mi dlaczego to robię? – wysyczałam, kiedy
dziewczyna podała mi drugiego buta.
- Bo chcesz zrobić porządny wywiad do szkolnej gazetki –
puściła mi oczko i założyła bluzę. Ja westchnęłam kiedy zdjęłam sweterek z
wieszaka.
- I tak będzie to cudem, jak się w ogóle zgodzą na wywiad z
jakąś małolatą.
- Jak to małolatą?! – krzyknęła kiedy wyszłyśmy przed dom –
Masz już osiemnastkę, styczniowa dziewczynko – wywróciłam oczami na jej docinkę
na temat urodzin. Tak, mama poczekała i urodziła mnie drugiego stycznia, tak
czy siak mam już jako jedyna z klasy prawo jazdy i pełnoprawną pełnoletniość. A
szczęśliwa Gabrysia jest dopiero z października.
- Ale wyglądam jak hot 15 – skomentowałam.
- Nie prawda – zmarszczyła brwi – No dobra, może czasami –
zaśmiała się – Ale teraz, każdy Twój. No popatrz, nawet Twój sąsiad nie wie jak
dalej malować płot.
Odwróciłam się i pomachałam Panu Wolskiemu, który jak na
swój wiek i tak był niezłym okazem. Jejku, Olka o czym ty gadasz.
- Także wracają - bredziła dalej, kiedy wchodziłyśmy do
samochodu – Zdobędziesz ten wywiad dla siebie i dla mnie. Pamiętaj, żeby
poprosić Drzyzge o komentarz.
- Tak, wiem, powiedz kocham Gabi, wiem, wiem i jeszcze raz
wiem – ciągnęłam, zapalając silnik. – Zaczynając od tego, że się zbłaźnie, to
może mi poprawi sytuacje.
- Jak możesz się zbłaźnić? – klepnęła się w czoło.
- No po prostu, nawet nie wiem w jakich klubach grają – wjeżdżając
na autostradę, zaczynam się delikatnie denerwować. A co jeśli naprawdę wyjdę na
idiotkę przed Mistrzem Świata?
- Effector przeciwko Resovi – wytłumaczyła z ustami ułożonymi w dzióbek.
Oparła głowę o zagłówek a nogi ułożyła na desce rozdzielczej.
- Masz szczęście że mi umalowałaś dopiero paznokcie –
ostrzegłam ją a ona tylko wybuchła śmiechem.
- Ale się wleczesz – dokuczała mi dalej.
- Zaraz poznasz moje wleczenie z innej strony – potrząsnęłam
z rozbawienia głową. Dziewczyna wyjęła paluszki i zaczęła po kolei jeść.
- Jeden paluszek do brzuszka Gabrysi, hop.
Popatrzyłam na nią jakby uciekła z Morawicy. Chryste, z kim
ja się zadaje?
- Jesteś nienormalna – oświadczyłam rzecz, którą każdy już znał.
- Jesteś nienormalna – oświadczyłam rzecz, którą każdy już znał.
- Ósmy paluszek do brzuszka Gabrysi, hop – zaczęła dostawać
nienormalnego napadu śmiechu i aż skuliła się na siedzeniu od bólu brzucha.
- Przyznam, że twoja głupota wzrasta na coraz wyższe
poziomy, Trzcino – rzuciłam drwiąco.
- Długo jeszcze? – zmieniła temat, patrząc w okno.
- Już prawie jesteśmy – odpowiedziałam i wkręciłam w
ostatnią prostą prowadzącą do Hali Legionów. Moja skóra zaczęła się niepokojąco
pocić. Przełknęłam głośno ślinę.
- Cykasz się? – zapytała szeptem blondyna.
- Cyku-cyk – zaśmiałam się a dziewczyna mi zawtórowała.
- A niby to ja jestem nienormalna – przewróciła oczami i lekko
mnie popchnęła.
- Uważaj, rozmawiasz z Aleksandrą Monro, dziennikarką Uniwersytetu
Kościuszki.
- Nieźle to wymyśliłaś, muszę przyznać.
- Żeby tylko się udało – zastanowiłam się głośno, parkując
pod halą. Dziewczyna zaczęła skakać na siedzeniu i piszczeć jak oszalała.
Zatrzymałam nagle samochód i popatrzyłam na nią jak na skończoną idiotkę, którą
w sumie była.
- Oszalałaś?! Przestraszyłam się, głupolu!
- Patrz! Olka popatrz! – zaczęła drżącymi dłońmi dotykać
przedniej szyby. Nadal zezłoszczona spojrzałam w kierunku który wskazywała.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Czy to…?
- Tak, kuźwa tak. Właśnie z autokaru wysiadają nasi ukochani
siatkarze – nim zdążyłam skomentować wypadła jak petarda z samochodu. Szybko zaparkowałam
i opuściłam auto.
- Gabryśka! – krzyknęłam zdenerwowana, rozglądając się.
Opuściłam zrezygnowana ramiona, widząc jak podbiega do sportowców.
No, no. Zaczyna się dosyć nieźle. Czekam na następne rozdziały!!!!! :)
OdpowiedzUsuń- contegirl (tak. tak właśnie się będę podpisywać :D)
hahaha naazwa niesamowita! <3
UsuńSuper blog 😊
OdpowiedzUsuńdziękuję, mam nadzieję, że Ci się spodoba na dłużej :)
UsuńCiekawe jak się dalej sprawa potoczy :D Na pewno zostanę :D
OdpowiedzUsuńI jednocześnie zapraszam do siebie przepraszając za spam :<
http://i-wanna--be-yours.blogspot.com/ R7
,,-Ja to bym zakopał go i wmówił Lenie że to sen.-zaproponował Wrona w pewnym momencie.
-A ja bym go wysłał na Sybir. -odpowiedział Karol.
-No ,albo na Islandię? Ale bez kasy ,żeby nie miał łatwo.
-Dobre!
-Przepraszam ,że przerywam dysputę. Ale o czym wy w ogóle pierdzielicie?
-Ratujemy Ci związek!-odpowiedzieli jednocześnie.''
Pozdrawiam :*
dziękuję :)
UsuńJuż przeczytałam, jestem na bieżąco, blog niesamowity :)
świetny :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :)
UsuńNo to fajnie sobie to wymyśliły :D kosztem biednej Oli, która będzie męczyć się w sukience i szpilach poznają siatkarzy Sovii xD trochę się jeszcze gubię w bohaterkach (szczególnie we fragmencie z ubieraniem jakoś tak mi było niejasno), ale pewnie w kolejnych rozdziałach się rozeznam :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie :) :*
http://we-will-be-the-champions.blogspot.com