wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 2



Skubałam dolną wargę zębami, kiedy opierając się o samochód wymyślałam sposób zabicia dziewczyny. Zdenerwowana nie wiedziałam co robić, czy pobiec za nią i zrobić z siebie taką samą idiotkę czy poczekać tutaj i wykonać wyrok śmierci przy samochodzie. Obserwowałam, kiedy jeden z siatkarzy, wysoki brunet zgodził się zrobić zdjęcie z moją przyjaciółką. Taka szansa może się drugi raz nie wydarzyć, pomyślałam. Wzięłam długi, głęboki, pełen przerażenia wdech i nacisnęłam na kluczyku blokowanie samochodu. Z elegancką torebką na ramieniu ruszyłam w stronę drużyny. Cholera, nawet nie wiem która to jest. Effector czy Resovia, skąd ja mam to niby wiedzieć? Oburzyłam się w myśli, co jeszcze popędzało odgłos szpilek odbijających się z każdym moim krokiem. Był to dziwny odgłos przy Hali Sportowej, dlatego nie zdziwiłam się widząc spojrzenia skierowane w moją stronę.
- Aleksandro, nareszcie – uniosłam wysoko brwi, dziwiąc się słowom przyjaciółki. Dziewczyna odchrząknęła i pociągnęła mnie w stronę jednego z niewysokich mężczyzn wokół. Czułam na sobie spojrzenia innych, który zabierali swoje rzeczy z autokaru i powoli kierowali się do hali. Fuknęłam głośno, kiedy Gabrysia popchnęła mnie w stronę starszego, brązowowłosego mężczyzny.
- Witam, jestem Aleksandra Monro – przedstawiam się oficjalnie i podaje dłoń.
- Dzień dobry, jestem Maciek Pająk, w czym mogę pomóc? – uścisnął moją dłoń i zmierzył mnie zaciekawionym spojrzeniem.
- Jestem dziennikarką..
- Początkującą – wcięła się Gabrysia. Posłałam jej zdezorientowane, piorunujące spojrzenie.
- Uniwersytetu, na którym studiuję – plotłam głupoty, dlatego nic dziwnego kiedy na moje policzki wkradł się róż.
- Spokojnie, nie gryzę – zaśmiał się a blondynka poklepała mnie po ramieniu.
- Chciałabym poprosić o przysługę, prowadzę szkolną gazetkę i chciałabym poprosić o udzielenie wywiadu…
- To wszystko zależy od chłopaków – wzruszył ramionami i zaczął iść za grupą chłopaków. Wskazał głową żebym podążała za nim.
- Czyli mogę? – powiedziałam z nutką radości.
- Zapytaj ich – odpowiada i wskazuje palcami na grupę przystojnych, bardzo wysokich mężczyzn. Jeden z nich podszedł do mnie. Otworzyłam szerzej oczy widząc kamerę w jego ręku.
- A kogo my tu mamy? – zapytał i zbliżył do mnie urządzenie.
- Nie, tylko nie to – jęknęłam zaniepokojona.
- Nie lubisz być nagrywana? – zrobił smutną minę – A myślałem, że będę mieć kompana. – Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na menagera drużyny.
- Igła to Olka, dziennikarka. Chce wywiadu, bądź taki miły i jej użycz swojego głosu – przełknęłam ślinę i spojrzałam na wysokiego mężczyznę przede mną. Moje metr sześćdziesiąt nie może być równe jego wzrostowi.
- Oczywiście – uśmiechnął się od ucha do ucha – Ale najpierw – uniósł kamerę i zaświecił mi w twarz – Kim jesteś?
- Ola, która nie lubi być filmowana – uśmiechnęłam się, czując się nieco lepiej.
- Macie bilety? – spytał menadżer, kiedy na zewnątrz hali zostaliśmy we czwórkę.
- Tak – odpowiedziałyśmy równo z Gabrysią.
- Witamy naszą dziennikareczkę, która będzie miała okazję dowiedzieć się nieco więcej – zapowiedział mężczyzna – już po meczu, dowiecie się co było dalej – ściszył głos do szeptu. Zaśmiałam się kiedy chłopak spiorunował mnie wzrokiem. Zamknął kamerę i pobiegł szybko do środka, wrzeszcząc, że schowają mu meczową koszulkę.
- Nie wierzę, że to się wydarzyło – Gabrysia kucnęła na ziemi. Siadłam obok niej.
- Czy właśnie rozmawiałam z Ignaczakiem?
- Tak.
- Super – odpowiedziałam i położyłam się na betonie.
- Wstawaj, zakuty łbie – Gabrysia wydarła się na mnie, podnosząc mnie. – musisz wyglądać zjawiskowo. Nie wiadomo z kim będziesz rozmawiać, może z Fabianem.. – rozkojarzona popatrzyła w górę. Pełny uśmiech wskazywał na jej zachwyt siatkarski.
- Wtedy oddam Ci plakietkę – zapewniłam i obciągnęłam lekko sukienkę w dół. – Rozumiem, że możemy już iść do środka? – zapytałam, odczuwając lekkie dreszcze z powodu niskiej temperatury. Dziewczyna potaknęła i wziąwszy mnie za rękę zaciągnęła do środka. W szpilkach zwracałam wszystkich uwagę, przez co czułam się bardziej niepewnie. Obcasy odbijały się o podłogę kiedy wchodziłyśmy na główną salę. Przełknęłam ślinę widząc już wiele miejsc zajętych. Spojrzałam na kartkę widząc zapisany sektor C. Westchnęłam i zawołałam Gabrysię, która z otwartymi ustami rozglądała się po hali.
- Każdy się na mnie patrzy – mruknęłam niezadowolona, skubiąc zębami środek policzka.
- Bo wyglądasz zjawiskowo – próbowała mnie pocieszyć kiedy zajmowałyśmy swoje siedzenia. Przed sobą miałyśmy dwa rzędy krzeseł a od rządku foteli dla zawodników dzieliła nas tylko czterometrowy pasek podłogi. Uśmiechnęłam się na myśl, że będę mogła podsłuchać relacje trenerów i komentarze sportowców, co wzbogaci mój artykuł.
- Denerwujesz się? – zapytała blondynka, opierając się wygodnie o krzesło. Jestem świadoma tego, że kiedy usłyszymy pierwszy gwizdek, krzesło nie poczuje jej tyłka do końca meczu.
- Trochę – odpowiadam zgodnie z prawdą. Pochylam się do przodu opierając łokcie o kolana. Umieściłam leniwie głowę na dłoniach i spoglądałam na trening siatkarzy.
- Nie mogę tu wytrzymać! – Gabrysia w końcu wybuchnęła. Widziałam po jej ruchach i twarzy, że czekała aż sama coś zaproponuję. – Idę bliżej..
- A ja nie – odpowiedziałam a dziewczyna spojrzała na mnie spode łba – Nie chce znów się bardzo wyróżniać. Wyglądam jak kretynka.
- Tylko teraz, bo wszyscy są ubrani sportowo! – próbowała mnie wesprzeć.
- No dziękuję, sama mi kazałaś to założyć – rzuciłam drwiąco.
- Wiem i sam Igła do Ciebie podszedł, chyba to i tak za dużo, hm?
- Może – wzruszyłam ramionami. Dziewczyna popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i pokręciła głową.
- Tak czy siak idę porobić kilka zdjęć. Pilnuj miejsc! – wykrzyknęła z radością i pocałowała mój policzek. Pomachałam jej i ponownie skupiłam uwagę na treningu chłopaków. Próbowałam dopatrzeć nazwisk siatkarzy. Rozpoznałam Ignaczaka, którego delikatnie kojarzyłam z meczów oglądanych wraz z tatą. Przejeżdżałam po nazwiskach mniej mi znanych, ewentualnie prawie w ogóle.
- O Boże – mruknęłam pod nosem widząc machającego Ignaczaka. Niepewnie uniosłam dłoń i lekko pomachałam. Założę się, że jestem purpurowa na twarzy. Żeby nie przyciągać dalszej uwagi wróciłam do ponownego oceniania siatkarzy. Przełknęłam głośno ślinę widząc jak wysoki blondyn zerka na mnie ze zdezorientowaniem na twarzy. Obok niego stoi Igła i szturcha jego ramię. Chłopak odwrócił ode mnie wzrok i spojrzał na przyjaciela. Ja w tym czasie oparłam się bezradnie o oparcie za mną i oddychałam głośno. Jego spojrzenie sprawiło, że temperatura mojego ciała wzrosła. Próbowałam uspokoić swoje dudniące serce i zastanawiałam się, dlaczego tak zareagowałam na jedno skrzyżowanie spojrzeń.
- Mam podpis – krzyknęła mi do ucha Gabrysia. Spojrzałam na nią a ona podskakiwała radośnie wskazując czarne bazgroły na koszulce.
- Brawo – mruknęłam a dziewczyna przewróciła oczami. Usiadła koło mnie i wyjęła z torby paczkę popcornu. Westchnęłam wracając spojrzeniem na boisko. Znowu to samo. Jego niebieskie oczy przenikały moje ciało. Od razu przeszedł mnie gorący dreszcz. Chłopak zamrugał jakby wybudzony z transu i podbiegł od razu do Ignaczaka.
- Halo, mówię Ci coś! – przed moimi oczami pojawiła się machająca ręka blondynki.
- Przepraszam, zamyśliłam się – wytłumaczyłam się, zakładając włosy za ucho.
- Pewnie, kto tak zwrócił Twoją uwagę? Paul… Piter… Igła… Nie! Od Fabiana to mi się tu odwal..
- Nikt nie zwrócił uwagi – zapewniłam, otwierając teczkę z informacjami o siatkarzach.
- No nie mów mi, że będziesz teraz czytać? – westchnęła, wyrywając mi notatki z rąk. Spojrzałam na nią jak na idiotkę i odebrałam swoją własność.
-  Dopóki każesz mi mieć z nimi wywiad, będę czytać.
- Sama chciałaś – dokuczyła mi, wystawiając język. Zacisnęłam mocno szczęki i skupiłam się na wydrukowanym tekście. Jestem wdzięczna Marcelinie za to, że postarała się dostarczyć to do mojego domu zanim wyruszyłyśmy z Gabrysią. Zaczynam coraz bardziej zazdrościć jej wolności i siły odmowy. Szczęściara siedzi w domu z kubkiem herbaty a ja muszę tutaj męczyć się z uradowaną Gabrysią i napakowanymi, śmierdzącymi facetami.
Kiedy rozbrzmiał pierwszy gwizdek problemu z przyjaciółką znikły. Zapominając o bożym świecie skupiła się na latającej w tą i z powrotem piłce. Miałam chwilę wolnego więc bez przeszkadzania wyszłam po kubek kawy. Skoro muszę przetrwać jeszcze dłuższy czas i zmierzyć się z siatkarzami, potrzeba mi mocna dawka energii. Siedziałam już od ponad godziny a z tego co widziałam po reakcjach Gabi Sovia pokonywała Effectora.
- Pieprzony automat – warknęłam, waląc dłonią w maszynę. Jak mogła dać mi samą wodę?! To jest bez sensu. Chociaż mogli by mi dać mleko. A nie brudną, niedobrą wodę. Zezłoszczona i zmartwiona sytuacją bez kawy upuściłam swoją torebkę i teczkę na ziemię. Ponownie klnąc zdjęłam sweterek, pod wpływem ciepła-zezłoszczenia.
- Czy mógłbym Pani w czymś pomóc? – usłyszałam przyjazny głos. Odwracając się, walnęłam kogoś łokciem.
- Chryste, przepraszam – cała purpurowa zakryłam usta rękoma.
- Nic się nie stało, Rafał – podał mi dłoń.
- Ola – odpowiedziałam, ściskając poprzednio dłoń. – Rozumiem, że mecz skończony? – zmierzyłam strój sportowy kolegi.
- Prawie, tylko formalne kilka punktów – uśmiechnął się czarująco – Słyszałem, że jest Pani dziennikarką.
- Tak – odpowiedziałam niepewnie.
- To wspaniale, Igła z Pitem właśnie mnie po Ciebie przysłali – wytłumaczył a ja zmarszczyłam zdezorientowana brwi. – Oj, chodź ze mną. Już na Ciebie czekają.
O mój Boże.